U Gruzina, męża posągowej Skowrońskiej

We Wrocławiu jest kilka gruzińskich restauracji, z których połowę prowadzą… Ukraińcy. Z tego wniosek, że bardziej opłaca się im promować kuchnię obcą niż rodzimą. Gruzińska kuchnia to marka powszechnie znana. Giorgi Kartvelishvili, który jest Gruzinem z krwi i kości, otworzył właśnie we Wrocławiu trzeci punkt gastronomiczny „U Gruzina”. Tym razem to restauracja w słynnym ciągu usługowym pod nasypem kolejowym przy ul. Bogusławskiego, w pobliżu Teatru Polskiego.

Teatr Polski jest tu istotny, bo Giorgi Kartvelishvili jest mężem posągowej Skowrońskiej. Chodzi o Agatę Skowrońską, znakomitą aktorkę Polskiego, o sylwetce, jak grecki posąg. Role dramatyczne są jej wręcz dedykowane. Od 24 listopada br. można oglądać ją w „Ryszardzie III” Szekspira.

Kuchnia ma w sobie coś z teatru. Jest w niej jakaś magia. Trzeba gotować z sercem. Jak gruzińska obsada restauracji „U Gruzina”. W ofercie są m.in. chaczapuri mchliani (placek faszerowany z serem i szpinakiem) w cenie 15,90 zł i chinkali (na zdjęciu), czyli pierożki w formie sakiewki z mięsem wołowym (4 zł). Chinkali wypełnione jest rosołem, zatem jedzenie go widelcem nie jest praktyczne. Najlepiej wziąć je po prostu w ręce, odwrócić, nadgryźć i wyssać rosół. Pozostaje skonsumować wołowię. Jest doskonale przyprawiona. Toż to gruzińskie niebo w gębie.

Gruzja jest nam, Polakom, bliska z wielu powodów. Kochamy wolność i potrafimy się o nią bić. Ponadto równie bliskie są nam rodzina i tradycja. No i jesteśmy gościnni. Szkoda, że geograficznie to kraj daleki. Jak bardzo, pokazuje mapa na ścianie „U Gruzina”.

Tekst i fot. Marek Perzyński © ®